Poranek spędziłam wisząc na telefonie, próbowałam dodzwonić się do MSZ, bo jak się okazało moje dokumenty do zamążpójścia są niekompletne, więc znów będą musiały przebyć drogę CH-PL i PL-CH, bo muszą być przez MSZ potwierdzone, że są jak najbardziej legalne.
Popołudniu przyszła R. z synkiem, na lancz. Rozśmieszyło mnie zachowanie Ananasa, jak zobaczyła dziecko to się wycofała i tak długo jak R. z G. byli u mnie nie miała zamiaru wejść do mieszkania.
Popołudniu zaczęłam się obijać, dokończyłam oglądanie Cafe pod minogą, troszkę mi się przysnęło, ale na jakieś 10 minut max. No i teraz mam, nie chce mi się spać.
W ramach wykorzystywania bezsenności obejrzałam Dziewczyny do wzięcia Kondratiuka. Wróciłam do oglądania Enlightened, drugi sezon pojawił się w sieci.
A potem zaczęłam czytać blog, który od dawna chciałam zacząć czytać i leciały mi łzy. I pewnie będę się teraz przewracać z boku na bok do jakieś czwartej.
A w zastępstwie kołysanki Lianne La Havas zaśpiewa o wątpliwościach i błędach
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz