W upalne dzień wspaniale jest napić się kieliszek kiru, czyli mieszanki likieru z czarnych porzeczek i białego, dobrze schłodzonego białego wina.
Nazwa kir pochodzi od nazwiska Felixa Kira, który był merem Dijon (gdzie produkuje się Crème de cassis) w latach powojennych. Wiadomo, Francja kraj winem płynący, kto by tam likiery pił! Otóż pan Felix Kir chciał pomóc producentom likierów i każdego swego gościa częstował mieszanką likieru z czarnych porzeczek i białego wina, i w ten sposób umożliwił producentom przetrwanie.
I chwała mu za to! Zdrowie pana Felixa, kirem oczywiście!
Uwielbiam cassis! A kir jeszcze bardziej. I jego różne wariacje - oprócz creme de cassis jeszcze kir violette, pyyycha, spróbuj :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHmmm... Kir violette brzmi cudnie :) jak tylko uda mi się tutaj gdzieś znaleźć to spróbuję. Jak nie... i tak znajdę ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń