Ostatni weekend miał należeć do tych spokojniejszych. Nie udało się... ;)
W sobotę rano spacer na rynek, bo jak tutaj jechać autobusem, gdy pogoda iście letnia... Szybkie zakupy i spacerem do domu.
Późnym popołudniem wyruszyliśmy na szwedzko-amerykańską kolację. Daniem głównym były raki! Pierwszy raz próbowałam raków. Mam nadzieję, że w przyszłym roku uda mi się pojechać na raki do Szwecji... Wieczór skończył sie później niż było w planach...
...dlatego trudno było wstać na poranną wspinaczkę, ale się udało! I było warto... Po kilku godzinach mieliśmy przed sobą takie widoki.
Świetne zdjęcia. :)
OdpowiedzUsuńWow! Jakie piękne widoki :) A raki są pyszne bez dwóch zdań ;) Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńJa też polubiłam raki. Chociaż do jedzenia tam niewiele... ;)
UsuńU Ciebie zawsze jest slonce? ;)
OdpowiedzUsuńNiestety nie :( ale tylko jak jest słońce to robię zdjęcia :D
UsuńCudnie! :)
OdpowiedzUsuńjak tylko zobaczyłam zdjęcia z gór, powiedziałam "wow"
OdpowiedzUsuńzazdroszczę :)
Z rakami też od razu mi się kojarzy Szwecja (mimo, że na sierpniową ucztę rakową się jeszcze nigdy nie załapałam. Widoki rzeczywiście niesamowite, piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńCiepło pozdrawiam!