Zaraz idę na spotkanie expatów szwajcarskich.
Rano znów piekłam babeczki (wolę tą nazwę niż muffinki, a muffinki wolę bardziej niż cupcakes).
Tym razem na kinder-bal - siostrzeniec M. miał urodziny i obiecałam przygotować coś słodkiego.
Były naprawdę dobre. A te z czerwonymi owocami przygotowywałam po raz pierwszy, wg przepisu po francusku :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz