6.09.2012

noł njus...

Wciąż stagnacja. Nic się nie dzieje, telefon milczy... mam odruch wymiotny jak otwieram swoje CV albo jakiś portal z ogłoszeniami. Za długo to wszystko trwa i za trudne jest. Porwałam się z motyką na słońce? Prawdopodobnie tak, i czas najwyższy to przyznać.

Wczoraj skończył mi się promocyjny karnet na fitness, więc od dzisiaj powinnam zabrać się za ćwiczenia w domu. W teorii przynajmniej. A na razie siedzę i wyżeram orzechy, ale ciągnie mnie dzisiaj do jakiś słodyczy. Mam plan na sobotę żeby jakieś ciasto upiec, może nowy typ babeczek? Szybko się je robi, mogę zdecydować o ilości... Ale i tak najchętniej zjadłabym wielki kawał szarlotki na ciepło z lodami prosto z Cafe Verte...
O takiej!



2 komentarze:

  1. ech, do kafe Verte pójdziemy, jak tylko wpadniesz do Łodzi :))) na szarlotkę może być

    OdpowiedzUsuń
  2. mmm... i do tego grzaniec porzeczkowy! :D

    OdpowiedzUsuń