4.03.2013

aaa... psik!

Dorobiłam się kataru. Boli mnie głowa i gardło. Taki rozlazły dzień dzisiaj, i chociaż za oknem piękne słońce i wiosenne podmuchy wiatru, leżę pod kocem i wypijam piątą herbatę. Wczoraj byłam "nie do życia", dzisiaj już jest lepiej. Mam przy boku prywatnego lekarza w postaci Ananasa, która rano przyszła "w gości" i wcale nie ma zamiaru się wynieść na dwór. Spała już na wszystkich możliwych krzesłach i sofach.
A katar przywieziony z Berna albo z Lozanny ;) W piątek spędziłam cały dzień w Bernie, zwiedzając stare miasto. Było wiosennie, ale wiatr był zimowy. Natomiast w Lozannie w sobotę oglądaliśmy Red Bull Crashed Ice, czyli w skrócie ekstremalny zjazd na łyżwach po torze, z jednego najwyższych punktów w Lozannie na plac de la Riponne.

W tym domu mieszkał Albert Einstein

Symbol Berna - jeden z niedźwiedzi na wybiegu

Pozujący kot

Berno z wysokości

Symetria

Fragment toru w Lozannie

Śmiałkowie

Tłumy w Lozannie

5 komentarzy:

  1. kuruj się kuruj :) wiosna już przyjdzie niebawem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję :) a teraz hop pod kocyk i ciepła herbata ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. piękne zdjęcia, a na miejscu tych łyżwiarzy pewnie bym się bała.
    Dużo zdrowia
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja myślę że oni są do takich wyczynów przyzwyczajeni... co nie znaczy że nikt nie upadł na pupę :) były dwa spektakularne upadki. I kilka mniejszych.
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzień dobry Anna,

    bardzo przyjemny blog - gratuluję! Zachęcam cię do zaglądnięcia na http://polne.blogspot.ch/ - rodzaj gazety dla Polaków w Szwajcarii. Piszemy nie tylko o Neuchatel! Szukamy młodych zdolnych :-) Mój mail: mag.simm@gmail.com.
    Wybacz że kontaktuję się z tobą przez komentarz, ale nie udało mi się znaleźć na stronie maila do ciebie.
    Pozdrawiam cię serdecznie!
    Magdalena

    OdpowiedzUsuń