18.09.2015

Ć jak Ćwiczenia

Po poniedziałkowym poście z cyklu Alfabet Emigracji, który był dość smutny, Ć jest bardziej żwawe!

Ć jak Ćwiczenia

Nigdy nie lubiłam się specjalnie ruszać. WF w szkole, ale poza tym nic więcej. Żaden ze mnie sportowy typ. Zawsze zazdrościłam tym, którzy więcej się ruszali, chodzili na zajęcia sportowe. Mnie dopadła w pewnym momencie faza na aerobik, potem spinning, i przez jakiś czas mogłam o sobie powiedzieć FIT. A potem przyszły częste podróże w pracy, nadgodziny, biznesowe kolacje i moje fit-życie uleciało. Po przeprowadzce do Szwajcarii - krainy czekoladą i serem płynącej, spodnie się nie dopinały. Zaczęłam ćwiczyć sama, bo z braku funduszy nie mogłam sobie pozwolić na fitness klub. A potem odkryłam bieganie - cóż to była za piękna trasa, nad samym jeziorem, czasem w promieniach zachodzącego słońca, a czasem w deszczu. Patrząc z punktu widzenia optymisty - dzięki temu, że nie miałam pracy odkryłam jak cudowne może być bieganie. Kiedy dostałam pracę, coraz trudniej było mi się zebrać rano, przed pracą, aby pobiegać. Zdecydowałam, że tylko zewnętrzna motywacja podziała. I kupiłam karnet na siłownię, przez cztery miesiące, kilka razy w tygodniu wstawałam o 5:30, żeby iść na orbitrek czy bieżnię. Jaka ja byłam z siebie dumna!
W Stanach wielkim plusem jest to, że nie muszę wydawać pieniędzy na siłownię, bo mamy ją w budynku, za darmo (no wliczoną w czynsz, ale są to małe pieniądze), do tego dwa baseny. Żyć - nie umierać! I ja w kwietniu podjęłam decyzję, że zacznę trenować, aby przygotować się do półmaratonu, który w Miami odbywa się w styczniu. I niestety chciałam formę zbudować zdecydowanie za szybko - po kilku morderczych treningach uległam kontuzji, z którą walczę do dzisiaj. Chociaż już wróciłam do ćwiczeń, to nadal nie czuję się komfortowo na tyle aby wrócić do biegania. A w ramach rekompensaty zgłosiłam się do wolontariatu w czasie maratonu, chociaż w ten sposób poczuję atmosferę tego wydarzenia.


Vevey, nad jeziorem Lemańskim (Genewskim)

La Tour-de-Peilz

Lavaux, podczas tzw. Lavaux Up! ulica była zamknięta dla ruchu samochodowego i można było biegać, spacerować, jechać na rowerze, rolkach, hulajnodze... Pobiłam mój rekord 10 km biegu!

Czy można sobie wymarzyć lepsze miejsce do biegania na świeżym powietrzu? 

A co piszą o Ć inne Polki?
Gone to Texas - Ć jak Ćwikła
Nie zawsze poprawne zapiski Dee - Ć jak Ćwierćwiecze


3 komentarze:

  1. Podziwiam Cię. Lubię spacerować ale rano, przed pracą nic nie jest w stanie wyciągnąć mnie z łóżka. A już na pewno nie ćwiczenia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam/mam wybór, albo ograniczę jedzenie, które kocham, albo będę wcześniej wstawała, żeby poćwiczyć. Wybrałam drugą opcję, bo jest dla mnie zdecydowanie mniej bolesna ;)

      Usuń
  2. Z wielką ciekawością przeczytałam Twój post bo mamy takie samw skojarzenie literkowe. Przyznaję widoki szwajcarskie miałaś cudowne. Ja też walczę z moim wewnętrznym ja. Naważniejsze to nie poddawać się ☺

    OdpowiedzUsuń